Regis – najstarszy szyb kopalni soli w Wieliczce – pochodzi z XIV wieku. W odrestaurowanym budynku na powierzchni są dziś kasy i nowoczesne szatnie. Tam każdy śleper – czyli adept górnictwa – dostaje dużą czołówkę z akumulatorkiem na kablu i wpisuje do książki zjazdów. Wkładamy szare kombinezony, zawieszamy torbę z akumulatorem i na drugim boku pochłaniacz tlenku węgla. Na głowę kaski i za przodowym, panem Mariuszem, ruszamy w stronę szybu. Windą zjeżdżamy na poziom I (głębokość 57 m). To pierwsze i ostatnie oświetlone miejsce na trasie. Po krótkiej odprawie i podziale ról jesteśmy gotowi. W zespole mamy m.in. metaniarzy, którzy zatroszczą się o nasze bezpieczeństwo i mapowego, by nie zabłądzić. Każdy będzie miał pełne ręce roboty – na powstałej w 2012 r. Trasie Górniczej zwiedzający przenoszą się w minione stulecia i po drodze mierzą z różnymi zadaniami.
Temperatura wody w Bałtyku. Czy można się kąpać?
NA TEMAT:
Wyprawa w głąb Ziemi
Włączamy czołówki i zagłębiamy się w mroki kopalni. Przez najbliższe trzy godziny odwiedzimy 21 zabytkowych komór, eksploatowanych na przestrzeni XIV-XIX wieku. Nagle czarne ściany chodnika zaczynają migotać niczym śnieg. Wyciekająca ze skał solanka zastygła, tworząc skrzącą się na biało warstwę. Przodowy kilofem zeskrobuje sól i opowiada: – Ze względu na kształt nacieków górnicy od wieków nazywają ją solą kalafiorową.
Na jednym z postojów specjalnym urządzeniem sprawdzamy poziom stężenia metanu w powietrzu – bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Najstarsze chodniki zostały w dużej mierze przebudowane i wzmocnione, ale zachowało się sporo oryginalnych fragmentów. Ten, którym idziemy, pamięta XVI wiek. Ściany wzmocnione są kasztami – potężnymi balami, ułożonymi krzyżowo jeden na drugim. Napierające od setek lat masy skalne spłaszczyły je do szerokości 1-2 centymetrów w miejscu złączeń. Za chwilę tak jak górnicy-cieśle piłujemy drewniane bale długą, trzymaną oburącz piłą. To dopiero początek wysiłku – do komory Janik (XV w.) prowadzi przejście tak niskie, że idziemy na czworaka. W warsztacie powroźniczym skręcamy liny zjazdowe i wyjazdowe. Kiedyś to od nich zależało życie górnika.
Atrakcje Gdańska. Co zobaczyć w Gdańsku? Zaplanuj z nami spacer po mieście
W XVI-wiecznej komorze Tanecznica stoi wielkie koło czerpakowe, służące do odwadniania. Nabieramy solankę do słoika i badamy poziom zasolenia wody. Jest w pełni nasycona – to oznacza, że z 1 metra sześciennego otrzymalibyśmy 320-330 kg soli. Zaraz potem zabieramy się do prawdziwej pracy. Na ziemi stoi kilka wiader, wrzucamy do nich bryły soli i grubymi drągami rozbijamy je na małe grudki. – Możecie wziąć ze sobą tyle, ile wam się zmieści do kieszeni – śmieje się przodowy. – To najlepsza sól, zero chemii: wystarczy ją rozetrzeć w moździerzu. Prosto z kopalni!
W XVIII-wiecznej komorze Lipowiec pan Mariusz gasi czołówkę i prosi nas o to samo. Czas się wyciszyć, poczuć atmosferę kopalni w nieprzeniknionej ciemności. Po dłuższej chwili włącza światło i naszym oczom ukazuje się namalowany na drewnie Chrystus. Zanim przeniesiono ją na poziom III, na trasę turystyczną, mieściła się tutaj kaplica św. Jana.
A potem schodzimy na poziom II. To już czasy późniejsze, austriackie. W XIX-wiecznej komorze Franciszka Karola elegancki żyrandol rzuca światło na solny obelisk. Poświęcono go austriackiemu arcyksięciu, który dwukrotnie przyjeżdżał tu z wizytą.
W podziemnym świecie kopalni soli w Wieliczce łatwo traci się poczucie czasu. Jesteśmy pod powierzchnią już trzy godziny. Pora wracać na górę, do słońca – srebrną windą, 4 metry na sekundę!